Skazywany na pożarcie zespół KS Giebło, który w tegorocznych rozgrywkach pełni rolę beniaminka nie poddał się przedmeczowym zapowiedziom i walcząc do ostatniej minuty zremisował z Miejskim Klubem Sportowym ,,Sławków” 1-1. Bramkę dla naszej drużyny zdobył Sławomir Chodor, dla którego było to 9 trafienie w sezonie.
Skład MKS: Dynerowicz (46 Massalski), Piętka, Latos, Kościelny, Zdeb, Baran, Majchrzak (Pańczak 46), Krzywdziński (Żuk 78), Kowalski (Pacula 60), Chodor, Cieślik.
W mecz lepiej weszli gospodarze, którzy w pierwszych 15 minutach aż pięciokrotnie wrzucali piłki w pole karne Gieblan. Niestety żadna z tych akcji nie przyniosła bramki. Bliski celu był w 18 minucie Sławek Chodor, jednak jego strzał minął słupek bramki gości. Dwa strzały po indywidualnych akcjach oddał także Adam Baran. W 29 minucie gry jedyna groźna akcja gości w pierwszej połowie przyniosła im bramkę. Spory błąd popełnił Marek Dynerowicz, który nie wyszedł do długo lecącej piłki i dodatkowo zderzył się na 4 metrze z próbującym ratować całą sytuację Mateuszem Majchrzakiem. Z takiego prezentu skwapliwie skorzystał napastnik przyjezdnych Adrian Szlachta, który z metra wepchnął piłkę do pustej bramki. Do końca pierwszej połowy MKS próbował zmienić niekorzystny wynik głównie za sprawą mających otworzyć drogę do bramki prostopadłych podań. Najlepszą okazję do wyrównania miał w 42 minucie Adam Baran, który przyjął na 14 metrze dokładne podania Sławka Chodora. Niestety w końcowej fazie akcji piłka odskoczyła Adamowi, przez co nie był on już w stanie oddać strzału.
W przerwie trener Sławomir Poczęsny przeprowadził dwie zmiany. Marka Dynerowicza zastąpił Ariel Massalski, natomiast w miejsce Mateusza Majchrzaka na placu gry pojawił się Jacek Pańczak. To właśnie Jacek już minutę po wejściu dał naszym zawodnikom sygnał do ataku. Najpierw wygrał przebitkę na 25 metrze, a następnie bez zastanowienia uderzył prostym podbiciem. Piłka po jego strzale nabrała znacznej szybkości i minęła bramkę gości o kilka centymetrów. W kolejnych akcjach bliski powodzenia był Dominik Zdeb, którego strzał z najwyższym trudem odbił przed siebie bramkarz gości. Nasi zawodnicy grali od początku drugiej połowy o wiele lepiej niż w pierwszych 45 minutach, jednak piłka po ich strzałach nie chciała wpaść do bramki. Taki stan rzeczy uległ zmianie w 60 minucie za sprawą Sławka Chodora, który opanował na 7 metrze odbitą od obrońcy piłkę i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku nie dał bramkarzowi Giebła najmniejszych szans na obronę. Bramka dla MKS padła około 15 sekund po pojawieniu się na placu gry Macieja Paculi, który najwidoczniej przyniósł naszemu zespołowi szczęście. W kolejnych minutach do głosu aż dwukrotnie doszli goście, jednak ich akcje nie wynikały z dobrej gry, lecz z błędów naszej obrony i bramkarza. W pierwszej akcji piłka po wykopie ratunkowym Ariela Massalskiego trafiła przypadkowo w Damiana Kościelnego i tylko brak precyzji napastnika gości ustrzegł nas przed stratą drugiej bramki. W drugiej ze wspomnianych sytuacji błąd popełnił Ariel, który wyszedł na 16 metr przed bramkę i nastrzelił znajdującego się na 20 metrze zawodnika Giebła. Zaskoczony takim prezentem Gieblanin próbował z 20 metrów przelobować stojącego na 17 metrze Ariela, jednak ten zachował się przytomnie i będąc już poza polem karnym zdołał głową wybić zmierzającą nieuchronnie do naszej bramki piłkę. Kilka minut później Ariel zachował się bardzo dobrze i wybronił groźny strzał z 14 metrów. Bardzo aktywny był po wejściu na boisko Maciej Pacula, który w swojej najlepszej akcji przebiegł z piłką 30 metrów po skrzydle i podał do wbiegającego na 5 metr Jakuba Cieślika. Nasz zawodnik został jednak uprzedzony przez obrońcę gości, który rozpaczliwym strzałem przed siebie przeniósł piłkę kilka centymetrów nad poprzeczką. Szczerze mówiąc ryzyko jakie podjął w tej akcji obrońca było niewielkie, gdyż w sytuacji w której nie zdecydowałby się on na takie zagranie, piłka trafiłaby do Jakuba Cieślika, który miałby przed sobą pustą bramkę. Ostatnie słowo w tym spotkaniu należało do gości z Giebła, którzy w przedostatniej minucie wyprowadzili groźną kontrę. W akcji 2 na 1 zawodnicy Giebła wymanewrowali próbującego przerwać tę akcję Bartosza Latosa. Gdy wydawało się, że stojącemu 12 metrów przed naszą bramką zawodnikowi Giebła już nic nie przeszkodzi w zdobyciu bramki, na drodze jego strzału stanął na 5 metrze Aleksander Żuk, który niemal ,,tygrysim skokiem” w postaci wślizgu sobie tylko znanym sposobem zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Kilkanaście sekund po tej akcji ciszę październikowego popołudnia przy ulicy Walcownia przerwał ostatni gwizdek sędziego.
Po bardzo dobrym spotkaniu w Brudzowicach naszemu zespołowi przytrafił się kolejny słabszy mecz na własnym stadionie. Mimo, że gra drużyny momentami nie wyglądała źle już po raz piąty nie udało się zdobyć na własnym stadionie 3 punktów. Martwi słabsza postawa obydwu bramkarzy, którzy od jakiegoś czasu popełniają błędy, po których padają gole dla rywali lub po których w najlepszym razie pod naszą bramką jest po prostu gorąco. Nikt nie zna przyczyny niewyjaśnionego spadku formy naszych goalkeeperów, jednak ma to być może związek z rotacjami na tej pozycji. Wiem z własnego doświadczenia, że pozycja bramkarza jest bardzo specyficzna i tylko stała gra w bramce daje szansę na ustabilizowanie formy i zdobycie tak ważnej na tej pozycji pewności siebie. Nie mnie to oceniać i nie do mnie należy decyzja, jednak uważam, że na obecną chwilę to bramkarz który bronił naszej bramki w drugiej połowie dzisiejszego spotkania zasługuje w tym sezonie na bluzę z numerem jeden. Ariel Massalski mimo błędów jakie popełnił w meczu z Tęczą Błędów i kiksu, który kosztował nasz zespół utratę bramki w meczu z Łazowianką Łazy gra od początku sezonu pewniej i solidniej niż walczący z nim o miejsce w bramce Marek Dynerowicz.
Szansę na rehabilitację i podreperowanie zdobyczy punktowej nasi zawodnicy będą mieli już w najbliższą sobotę. MKS zmierzy się wtedy na wyjeździe w Porębie ze swoim imiennikiem, czyli Miejskim Klubem Sportowym ,,Poręba” W zeszłym sezonie mecz w Porębie obserwowała dość spora grupa kibiców ze Sławkowa. W imieniu zawodników uprzejmie proszę, aby w miarę możliwości było tak i tym razem, gdyż świadomość wsparcia kibiców daje zawodnikom siłę i motywację do lepszej i miejmy nadzieję już tylko zwycięskiej gry.
Relację spisał Sekretarz Miejskiego Klubu Sportowego ,,Sławków” mgr Michał Malinowski



0 komentarze:
Prześlij komentarz