Juniorzy: Nieskuteczność przyczyną porażki


UKS ZAGŁĘBIAK TUCZNAWA - MKS SŁAWKÓW
3:1

Skład MKS: Kozicki - Percik, Mazur, Jadczyk, Czajka - Gajek, Przybylski, Bigaj, Knieć (55' Ślęzak) - Dziewięcki (60' Kolczyk), Wojańczyk.

NIEskuteczność przyczyną porażki

Do Tucznawy wybraliśmy się w 13-osobowym składzie.
Po dotarciu spotykają nas dwie niemiłe niespodzianki tj. boisko wyglądające jak kretowisko oraz budynek klubowy gorszy od stodoły, należy wspomnieć także o braku ciepłej wody pod prysznicami, ale czy w takich warunkach ktoś w ogóle by się wykąpał? Obiekt Tucznawy obrazuje znakomicie obraz polskiej piłki... I nie chodzi tu o to że przegraliśmy i staramy się tłumaczyć, lecz jeśli już się czegoś podejmuje to powinno się zapewnić obu drużynom GODNE warunki do grania, przebrania się i wykąpania... 

Przechodząc do meritum czyli samego meczu trzeba powiedziećże nie był on najlepszy w naszym wykonaniu lecz zgromadzonej publiczności mógł się podobać gdyż obfitował w wiele bramkowych sytuacji. Zespół gospodarzy był jednym z najsłabszych z którymi graliśmy, a przegraliśmy zasłużenie. 

Jak się nie strzela to się nie wygrywa !

 Spotkanie zaczęliśmy od mocnego uderzenia... W 14 minucie Bartosz Przybylski ustawił piłkę na 20 metrze od bramki gospodarzy, silnie uderzył przy dalszym słupku i bramkarz Tucznawy był zmuszony wyciągnąć piłkę z siatki. Jest to już 3 spotkanie w którym pierwsi strzelamy bramkę, strzela ją ten sam zawodnik a mecz przegrywamy, może nie strzelajmy pierwsi bramek? Poczekajmy do 74 minuty tak jak w Zawierciu...

Cztery minuty później był już remis... Tomek Jadczyk przytrzymał napastnika gospodarzy w polu karnym, a sędzia wskazał na wapno. Czy każdy sędzia odgwizdałby taki faul? Zapewne nie, ale pan Adam Walczak zagwizdał i drużyna z Tucznawy stanęła przed szansą na wyrównanie rezultatu. Do piłki podszedł Norbert Orzeł, nasz bramkarz Jakub Kozicki wyczuł intencję strzelca, miał piłkę na rękach, lecz pierwszy raz (lecz nie ostatni) w tym spotkaniu stan boiska dał o sobie znac, piłka podbiła się od kępy trawy,trafiła naszego bramkarza w twarz i wpadła do siatki... Pech, pech i jeszcze raz pech... Dwie minuty później już przegrywaliśmy 1:2... Zespół gospodarzy wymienił kilka podań, my staliśmy w polu karnym jak święte krowy, napastnik Tucznawy trafił do siatki i prowadzenie gospodarzy stało się faktemPo tym golu stworzyliśmy sobie kilka dobrych sytuacji, szczególnie groźne były nasze stałe fragmenty gry, lecz może brakowało nie tylko szczęścia a także umiejętności? 

Kilka dobrych, bezpośrednich piłek dostali nasi napastnicy, lecz ich reakcje były albo spóźnione albo szybszy był bramkarz gości. Jeszcze w pierwszej połowie stan boiska po raz kolejny dał o sobie znać... Daniel Wojańczyk wpadł w dziurę, co spowodowało uraz, jak się okazało po meczu ma pękniętą kostkę i ma mieć miesiąc czasu nogę w gipsie (grał do końca meczu)Na drugą połowę wyszliśmy jeszcze bardziej skoncentrowaliprowadziliśmy grę, mieliśmy znowu kilka sytuacji lecz brakowało wykończenia. Szczególnie szkoda sytuacji w której nie popisał się arbiter... Obrońca gospodarzy wpada w bramkarza, temu wypada piłka z rąk, nasz zawodnik dobija do pustej bramki a sędzia gwiżdże faul... KABARET !!! Tucznawa również miała kilka dobrych sytuacji, szczególnie po kontratakach lecz świetnie w naszej bramce spisywał się nie po raz pierwszy Jakub Kozicki. W 65 minucie źle rozegraliśmy rzut rożny, poszła kontra i straciliśmy trzecią bramkę. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie i z Tucznawy wracamy z zerowym dorobkiem punktowym... SZKODA !

Bartek Przybylski

2 komentarze:

Unknown pisze...

Brawa za obiektywną relację :) Na wstępie - to chyba nie wina klubu z Tucznawy, że ma takie warunki. Nie dostają wystarczających środków na to, aby były luksusy dla takich gwiazd jakie w Tucznawie ostatnio zagościły.
Klub ze swojej strony daje ile może i przygotował boisko i szatnie jak najlepiej potrafił. Może Ci, którzy zarządzają finansami mogliby zamiast wydawać pieniądze na drużyny, które nic nie pokazują w meczach oszczędzić troszkę i dawać tym, którzy mają ambicje i strzelają bramki :) . Stwierdzenie, że Tucznawa jest jednym z najgorszych jest śmieszne i bezpodstawne. Spójrzcie na wyniki i miejsce w tabeli Sławkowa a Tucznawy... i chyba już wszystko jasne, kto tu jest słaby. Wynik w tym meczu ukazał idealnie to co działo się na boisku. Gdyby nie bramkarz Sławkowa padłoby o wiele więcej bramek dla gospodarzy, ale jeśli wy chcielibyście zdobywać bramki po takich scenach, że zostaje powalony w "5" bramkarz to co to za piłka... . W futbolu, żeby wygrywać trzeba pokazać swoje umiejętności i zdobywać bramki, oddawać w ogóle jakieś celne strzały... a nie liczyć na jakiś przypadek. Tak na koniec to trzeba umieć pogodzić się z porażką, a nie zwalać na brak skuteczności...
Chłopcy z Tucznawy wiedzą, że jest ciężko, że są trudne warunki - oczywiste, że każdy chciałby mieć klub i boisko lepsze, ale cóż, nikt z nich tego nie zmieni. Jest jak jest, a i tak pokazują charakter, walczą, trenują, grają do końca, pokazali również, że w przeciwności do innych nie muszą mieć wszystkiego "super" a i tak potrafią wygrywać mecze :)

Unknown pisze...

Jasne najlepszy sposób żeby wytłumaczyć przegrany mecz to zwalić winę na innych. Wy jesteście niewinni, najlepsi, najwspanialsi, po prostu same ochy i achy się wam należą. Zachowujecie się jakbyście grali co najmniej w 1 lidze. Chciałabym zobaczyć jakie "wspaniałe" warunki Wy macie... Pora się obudzić i zacząć grać, a nie gwiazdożyć. Co do najsłabszej dróżyny jaka nazwaliście Tucznawe, sprawdźcie sobie na ktorym miejscu jest Tucznawa,a na którym Wy.