BŁĘKITNI SARNÓW - MKS SŁAWKÓW
Skład MKS: Dynerowicz, Lisowski, Masłowski, Majchrzak, Pastuszak, Żuk, Kowalski (85' Bąk), Gawełczyk, Szolc (55' Domagała), Krzywdziński (60' Cieślik), Chodor. W kadrze meczowej znaleźli się także Kozicki, Jadczyk oraz Przybylski.
Bramki dla MKS: 19', 74' - karny, 78' - karny, 82' - Chodor oraz 87' - Domagała.
Bramki dla Sarnowa: 29' - Ryczko, 35' - Gorgoń.
Mecz na odnowionej sarnowskiej murawie rozpoczął się od wzajemnych podchodów w środku pola. Obydwie drużyny próbowały doszukać się mankamentów w grze defensywnej przeciwnika, a sztuka ta udała się jako pierwszym zawodnikom ze Sławkowa, kiedy to w 6-stej minucie spotkania prostopadłe podanie Mateusza Majchrzaka dotarło do niepilnowanego w polu karnym Sławomira Chodora. Wtedy jeszcze przytomna interwencja bramkarza uchroniła Sarnowian przed utratą bramki, a bohater akcji nie przypuszczał zapewne, że ten którego powstrzymał okaże się w następnych akcjach nie do zatrzymania.
Po pierwszej groźnej sytuacji nasi zawodnicy stanęli w miejscu i nie mogli obudzić się z letargu aż do końca pierwszej połowy. Kolejne minuty przynosiły coraz groźniejsze akcje Błękitnych, jednak bardzo udanymi interwencjami popisywał się Marek Dynerowicz. W 12-stej minucie nasz bramkarz wybronił w iście perfekcyjnym stylu strzał z rzutu wolnego, a chwilę później zatrzymał groźny strzał po długim rogu oddany z 9 metrów. Słaba gra sławkowskich zawodników w pierwszej połowie przyniosła o dziwo w 20-stej minucie bramkę autorstwa Sławomira Chodora. Sytuacja, po której padł pierwszy gol została zapoczątkowana przez Łukasza Kowalskiego, który dokładnym prostopadłym podaniem uruchomił wbiegającego w pole karne Sławomira. Sprytny strzał nad interweniującym bramkarzem otworzył wynik meczu. O ile do momentu strzelenia bramki gra naszych zawodników wyglądała względnie słabo, tak po strzeleniu pierwszej bramki nie wyglądała nijak, bo coś czego nie ma nie wygląda. W przeciągu kilku następnych minut tylko dwie FENOMENALNE interwencje Marka Dynerowicza zapobiegły utratom bramek. Wspomnieć należy o drugiej z groźnych sytuacji, w której Marek w bardzo efektowny sposób koniuszkami palców wybił zmierzającą do bramki piłkę. Niestety uśpienie zawodników MKS-u zostało skarcone w 30-stej minucie, kiedy dokładna centra została wykończona w polu karnym mocnym strzałem głową. Sześć minut później niezdecydowanie obrońców i bramkarza wykorzystał napastnik Sarnowa, który sprytnym lobem wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
Nie wiem jakich argumentów użył w przerwie meczu trener Damian Kościelny, ale w drugiej połowie oglądaliśmy na boisku zupełnie inny zespół, zespół który od 46. do 90-tej minuty dyktował warunki gry i co najważniejsze udowodnił swoją wyższość.
Od rozpoczęcia drugiej połowy na bramkę Sarnowa zaczął sunąć atak za atakiem Akcje były rozgrywane w szybkim tempie, co z upływem czasu spowodowało, że z Błękitnych zaczęło ,,schodzić powietrze". W roli ścisłości wspomnieć należy, iż miejscowi w drugiej połowie dwukrotnie zagrozili sławkowskiej bramce.
Niesamowity, ciągły i uparty napór sławkowskich zawodników został wynagrodzony w 74-tej minucie. Grający niezwykle ambitnie Damian Domagała został ścięty w polu karnym równo z trawą, co skutkowało ewidentnym rzutem karnym. Sprawiedliwość za krzywdę kolegi wymierzył strzałem z jedenastu metrów Sławomir Chodor. Trzy minuty później ofiarą jeszcze brutalniejszego faulu w polu karnym padł Jakub Cieślik. I tym razem sprawiedliwość w należyty sposób wymierzył Sławomir Chodor, dla którego było to już trzecie trafienie w meczu. W 83-minucie strzały z jedenastu metrów znudziły naszego superstrzelca, gdyż po prostopadłym podaniu w pole karne Aleksandra Żuka zakręcił on obrońcą i z aptekarską precyzją posłał piłkę w długi róg bramki Błękitnych. Sadystyczną szarżę sławkowskiej husarii zakończył w 87 minucie Damian Domagała, który po podaniu Kamila Lisowskiego atomowym strzałem po długim rogu przypieczętował zwycięstwo MKS-u.
W kolejnym spotkaniu MKS zmierzy się w przyszłą sobotę na własnym boisku z Jednością Strzyżowice.
Naszemu następnemu rywalowi zdarzało się już w tym sezonie ,,łapać" nawet 8 bramek, tak więc trzymajmy kciuki za to, aby po końcowym gwizdku następnego meczu wynik ten został poprawiony.
Relację spisał Michał Malinowski, Sekretarz, ,,Michanen"
0 komentarze:
Prześlij komentarz