Cyklon ustał

Po zwycięskim pojedynku derbowym z Tęczą Błędów Dąbrowa Górnicza, Miejski Klub Sportowy ,,Sławków" wygrał na wyjeździe z Cyklonem Rogoźnik 2-1. Mecz obfitował w wiele sytuacji podbramkowych, obejrzeć można było zagranie kick-boxerskie oraz efektowne parady bramkarzy.



Skład: Massalski, Jadczyk, Pańczak, Kościelny, Cieślik (kpt), Wojańczyk, Kowalski (70` Latos), Pacula, Żuk, Porębski (52` Zdeb), Krzywdziński. W kadrze meczowej znalazł się także Jakub Kozicki.  

Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy ataki rozgrywali głównie skrzydłami. W poczynaniach ofensywnych gospodarzy brylował najlepszy strzelec Piotr Stypuła. Pierwszy groźny strzał Pan Piotr oddał już w 8 minucie meczu, jednak jego uderzenie obronił dobrze ustawiony Ariel Massalski. W 15 minucie szybką piłkę za plecy obrońców zagrał jeden z pomocników gospodarzy. Taki obrót sprawy pozwolił na precyzyjne dogranie na 5 metr, gdzie stał nieobstawiony Piotr Stypuła. Kiedy wydawało się, że już nic nie uchroni naszego zespołu przed stratą bramki na drodze piłki znalazł się Damian Kościelny, który zablokował uderzenie napastnika gospodarzy. 

MKS także miał w pierwszej połowie swoje szanse. Dwukrotnie groźnie uderzał Karol Krzywdziński, który po ustrzeleniu hattricka w derbowym spotkaniu z Tęczą Błędów wyraźnie uwierzył w swoje strzeleckie umiejętności. Bardzo dobrą okazję wypracował po centrze z rzutu rożnego Łukasz Kowalski. Po jego zagraniu bliski zdobycia gola był Jakub Cieślik. W 38 minucie obrońca gospodarzy Mariusz Kusak pomylił piłkę nożną z kick-boxingiem. Efektem tej ,,pomyłki" był niezwykle brutalny faul na Danielu Wojańczyku, który jeszcze po meczu odczuwał silny ból pleców oraz nogi. Trzeba przyznać, że cała sytuacja wyglądała niezwykle groźnie i mogła zakończyć się bardzo poważną kontuzją młodego pomocnika MKS-u.

Druga połowa spotkania rozpoczęła się od ataków MKS, jednak obrońcy Cyklonu dość dobrze radzili sobie z rozbijaniem ataków naszego zespołu. W przerwie spotkania nastąpiła korekta ustawienia, wstutek czego całą drugą połowę na pozycji napastnika grał Aleksander Żuk. W 55 minucie miejscowi stworzyli doskonałą okazję, której zwieńczeniem był minimalnie niecelny strzał Tomasza Klusa. W 70 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Po długim zagraniu z rzutu wolnego do piłki na 6 metrze wyskoczył Marcin Stec. Jego ,,główka" nie dała żadnych szans naszemu bramkarzowi. Po stracie bramki decyzją trenera Kościelnego linię obrony opuścił Jacek Pańczak. który od tej pory wspomagał pomoc. Cyklon mógł zdobyć drugą bramkę po sprytnym rozegraniu autu, jednak Piotr Stypuła przegrał sytuację sam na sam z Arielem Massalskim.

W 88 minucie do wyrównania doprowadził Olek Żuk. Całą akcję zainicjował Dominik Zdeb, który próbował zagrać prostopadłą piłkę do wybiegającego na pozycję Olka. Zagranie było troszeczkę za mocne i padło łupem bramkarza gospodarzy, który wykonując bramkarski pad... wypuścił piłkę z rąk! Z takiego prezentu nie mógł nie skorzystać nasz napastnik i mówiąc najprościej remis stał się faktem. Po zdobyciu bramki MKS nie cofnął się by bronić wyniku. Cała drużyna zareagowała bojowo na słowa kapitana Jakuba Cieślika ,,(...) Jeszcze 4 minuty, gramy Panowie!!!(...)'' W 91 minucie prostopadłe podanie Aleksandra Żuka trafiło w głowę obrońcę gospodarzy. Piłka odbiła się dość niespotykanie i przelobowała bramkarza Cyklonu Jakuba Surowca. Cały czas za akcją biegł Karol Krzywdziński, który z 3 metrów ustalił wynik spotkania. 

Po meczu cały zespół odtańczył w kółku na środku boiska znany piłkarski taniec pod tytułem "Kto wygrał mecz". 

W kolejnym spotkaniu MKS zmierzy się na własnym stadionie z Niwami Brudzowice. Mecz rozpocznie się w sobotę 12 maja o godzinie 17.

Relację spisał MMTM ,,Michanen" -- pełniący w tym meczu zaszczyty kierownika drużyny.    :)



0 komentarze: