Seria porażek pierwszej drużyny sławkowskiego MKS-u niestety wciąż trwa. W sobotę 1-go października Miejski Klub Sportowy ,,Sławków” przegrał na własnym boisku z Cyklonem Rogoźnik aż 1-4. Honorową bramkę dla Sławkowian strzelił w tym spotkaniu Dominik Zdeb.
Skład MKS: Dynerowicz, Piętka, Latos, Kościelny, Żuk, Majchrzak, Zdeb, Baran, Kowalski,Krzywdziński, Chodor- w meczu zagrali także: Pacula, Jadczyk, Sioła, Cieślik.
Skład Cyklonu: Surowiec, Stec, Kusak, Franiel, Krzemień, Ignac, Smoliński, Stypuła, Klusa, Miska, Pawłowski.
Sędziowie:
- główny Michał Zając (Pan Zając sędziuje także spotkania pierwszej ligi)
- boczni: Rafał Gałązka i Łukasz Frańczak.
Pierwsze 25 minut spotkania nie zapowiadało końcowego sukcesu gości. Sławkowscy zawodnicy grali odważnie i pomysłowo, a brak zdobyczy bramkowych był efektem tyleż nieskuteczności, co braku szczęścia. Już w 2 minucie wynik mógł otworzyć Sławomir Chodor, który z 6 metrów uderzał głową po dokładnej wrzutce w pole karne Dominika Zdeba. Piłka po strzale Sławka przeszła około pół metra nad poprzeczką. W 4 minucie na strzał z 20 metrów zdecydował się Dominik Zdeb, jednak jego uderzenie przeszło w dość znacznej wysokości nad poprzeczką bramki przyjezdnych. Zawodnicy Cyklonu swoich szans upatrywali w tym czasie tylko w kontratakach, które przytomnie rozbijali nasi obrońcy. W 18 minucie po centrze Łukasza Kowalskiego w pole karne piłka o przysłowiowy włos minęła głowę Bartosza Latos. Trzy minuty później na 40 metrowy rajd z piłką zdecydował się Adam Baran, który w pełnym biegu i dryblingu minął 5 zawodników Cyklonu i oddał z 11 metrów płaski strzał po długim rogu. Niestety piłka zamiast wpaść do bramki trafiła w słupek i tylko przytomna interwencja nadbiegającego za akcją obrońcy gości uniemożliwiła Sławomirowi Chodorowi wbicie jej do pustej bramki. Jak to często w piłce nożnej bywa niewykorzystane sytuację ,,lubią się mścić”.
W 24 minucie zawodnicy Cyklonu wykonywali rzut wolny na 35 metrze przed naszą bramką. Piłka została zacentrowana w nasze pole karne dużym łukiem i znalazła się na 4 metrze przed bramką, gdzie najwyżej wyskoczył do niej napastnik gości Piotr Stypuła, który uzyskał w ten sposób już 12 trafienie w sezonie. Niestety przy tej bramce zaspali pilnujący Pana Piotra obrońcy oraz bramkarz, który będąc w strefie piątego metra przed bramką nie podjął interwencji mającej na celu wypiąstkowanie piłki. Stracona bramka podziałała na nasz zespół niezwykle deprymująco, co skrzętnie wykorzystali przyjezdni, którzy od tego momentu coraz częściej zaczęli przeprowadzać groźne akcje ofensywne.
W 32 minucie Rogoźniczanie zdobyli drugą bramkę. Piłkę na skrzydle 30 metrów przed bramką stracił Kamil Piętka, zawodnik gości pobiegł z futbolówką w kierunku naszego pola karnego, po czym wykonał celną wrzutkę na 11 metr. Niestety w miejscu, w które adresowane było podanie znalazł się zupełnie niepilnowany napastnik drużyny Cyklonu, który chyba lekko zaskoczony tak dokładnym podaniem swojego kolegi oddał dość słaby strzał głową, który przy spóźnionej interwencji naszego bramkarza znalazł drogę do bramki. Po stracie drugiej bramki nasi zawodnicy dali się zepchnąć przyjezdnym do głębokiej defensywy. Tylko szczęście uratowało MKS w 35 minucie, kiedy to najaktywniejszy w szeregach gości Piotr Stypuła po raz kolejny strzałem głową próbował pokonać Marka Dynerowicza. Piłka po jego próbie przeszła kilka centymetrów nad poprzeczką i tylko jęk zawodu przybyłych na to spotkanie w sporej licznie kibiców Cyklonu świadczył o tym, jak blisko trzeciej bramki byli w tej akcji Rogoźniczanie. W 45 minucie Piotr Stypuła znalazł się w kolejnej doskonałej sytuacji. Po prostopadłym podaniu Tomasza Klusy sniper przyjezdnych stanął oko w oko z Markiem Dynerowiczem, który w tej sytuacji zachował się bardzo dobrze i tylko jego przytomnej interwencji Sławkowianie mogli zawdzięczać, że po stronie strat nie zanotowali trzeciej bramki.
W drugiej minucie doliczonego czasu gry na uderzenie z 25 metrów zdecydował się Dominik Zdeb. Piłka po jego próbie przeszła całą linię obrony drużyny Cyklonu, a zaskoczony takim obrotem sprawy bramkarz Cyklonu nie zdążył w porę zareagować.
Od początku drugiej połowy MKS próbował atakować, jednak próby sławkowskich zawodników były skutecznie neutralizowane przed broniących się całym zespołem Rogoźniczan. Przyjezdni co jakiś czas rozgrywali kontry i bardziej niż atakiem zainteresowani byli obroną wywalczonej w pierwszej połowie przewagi. W 66 minucie powinno być 2-2. Dokładne zagranie z rzutu wolnego Aleksandra Żuka trafiło na głowę Sławomira Chodowa i o kilka centymetrów minęło bramkę Rogoźniczan. Kolejna akcja ofensywna przyniosła drużynie gości trzecią bramkę. 45 metrowy rajd z piłką wykonał będący w tym spotkaniu wszędzie Piotr Stypuła, który z ogromną prędkością pobiegł wzdłuż linii bocznej w kierunku naszej bramki. Rozpędzonego napastnika Cyklonu próbował jeszcze wślizgiem powstrzymać Damian Kościelny, jednak nie trafił w piłkę, wskutek czego osamotniony napastnik gości wbiegł w pole karne i precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał Marka Dynerowicza. Po stracie trzeciego gola MKS stworzył jeszcze dwie sytuacje od bramką Cyklonu, jednak piłka po strzałach Krzysztofa Sioły oraz Macieja Paculi mijała bramkę w dość znacznej odległości. W doliczonym czasie gry wprowadzony na boisko kilka chwil wcześniej Tomasz Jadczyk sfaulował w polu karnym zawodnika gości. Pewnie wykonany rzut karny przypieczętował zwycięstwo Cyklonu 4-1.
Wysoka porażka nie odzwierciedla do końca przebiegu gry. MKS nie był w tym spotkaniu drastycznie słabszy od Rogoźniczan, jednak nieskuteczność i mankamenty w grze obronnej nie pozwoliły na zdobycie nawet punktu. Być może zespół przeżywa teraz mały kryzys formy, który musi się kiedyś zakończyć. Szansą na rehabilitację i otworzenie nowej karty wygranych spotkań będzie kolejny mecz, który już w następną sobotę nasz zespół rozegra na wyjeździe z Niwami Brudzowice. Powodzenia Panowie, głowy do góry! Każda zła passa kiedyś się kończy.
Relację spisał:
Sekretarz Miejskiego Klubu Sportowego ,,Sławków”
mgr Michał Malinowski
0 komentarze:
Prześlij komentarz