
Pierwsze 7 minut w środku pola nie wskazywały na to, że poniesiemy hokejową porażkę. Od 8 minuty coraz częstsze ataki RKS-u dały się we znaki Arielowi, który raz po raz musiał wspinać się na wyżyny swoich umiejętności. Wybronił kilka groźnych i niemal identycznych strzałów zza pola karnego (12, 14 i 17 min.).
W 13 minucie byliśmy świadkami bardzo nieprzyjemnego urazu Pawła Porębskiego, który zderzył się ze swoim kolegą z zespołu przy odbiorze piłki. Utykający i obolały „Zenek” został zmieniony przez Marcina Kaczmarzyka, po czym od razu przewieziony do szpitala przez sekretarza klubu.
Pierwszą bramkę zobaczyliśmy już po 24 minutach gry, kiedy to wyraźnie przysnęła defensywa Sławkowa, pięknie dograna piłka za plecy obrońców, i samotny rajd napastnika zakończył się płaskim strzałem w prawy róg bramki Ariela, który mógł jedynie odprowadzić piłkę wzrokiem.
MKS poczuł ujmę po tej akcji i rzucił się do zdecydowanej kontry, trzy minuty później w dobrej sytuacji znalazł się Adam Baran, który dostał piłkę od Kuby i uderzył „po długim”, minimalnie niecelnie.
Od 30 minuty kolejna dominacja przyjezdnych, strata za stratą w środku pola i groźne kontry w wykonaniu RKS-u zakończone strzałami w światło bramki. 36 minuta, przełamanie hegemonii zespołu z Będzina, bardzo ładna dwójkowa akcja Baran – Cieślik, jednak Kuba źle przyjął piłkę w polu karnym, stoper z łatwością wybił ją do przodu. Trzy minuty później obejrzeliśmy bramkę numer dwa gości po szybkiej kontrze.
Napastnik „wjechał” w pole karne gospodarzy i strzałem po ziemi po raz drugi pokonał Massalskiego.
44 minuta przyniosła karnego dla przyjezdnych, sędzia bez wahania wskazał na „wapno” po faulu na napastniku, który został wzięty w kleszcze przez naszych stoperów. Chwilę później bardzo pewnym strzałem umieścił piłkę w lewym rogu bramki, strzelając bramkę do szatni na 3:0.
Minutę po rozpoczęciu drugiej połowy szczęście uratowało nas przed utratą czwartej bramki, piłka bowiem uderzyła z impetem w słupek i wyszła w pole. Lecz szczęście nie trwało długo, już minutę później było 4:0 dla gości, z lewej strony rajdem w pole karne popisał się ofensywny pomocnik, oddał silne uderzenie, które wpadło do bramki przy słupku odbite od nóg bramkarza.
W 51. minucie spotkania Mateusza Rychtera zmienił 16-letni Damian Janowski. Warto odnotować, że dla tego młodego piłkarza, występującego na co dzień w drużynie juniorów, był to debiut w barwach pierwszego zespołu MKS Sławków.
54 minuta spotkania przyniosła niespodziewany prezent od klubu z Będzina, padł bowiem samobójczy gol, piłka po uderzeniu naszego zawodnika kozłowała dwa razy po czym odbiła się niefortunnie od nogi obrońcy i wpadła tuż przy słupku.
W 61 minucie Jakub Cieślik znalazł się w dogodnej sytuacji, dostał prezent od bramkarza Grodźca, który źle wybił „piątkę”, nasz zawodnik okiwał stoperów po czym oddał strzał prosto w bramkarza. Trzy minuty później było już tylko 2:4, bardzo ładna wrzutka w pole karne od Maćka Paculi z prawej strony i jeszcze ładniejsze uderzenie głową Adama Barana, wsadzone tuż pod poprzeczkę zapisze się w pamięci kibiców.
Radość nie trwała i tym razem zbyt długo, w 68 minucie nadzieję na remis rozwiał napastnik Grodźca, tym razem rajd z prawej strony i silne uderzenie znalazło miejsce w bramce tuż obok interweniującego Ariela.
Strzały rozpaczy Maćka Paculi i Marcina Kaczmarzyka z 75 i 78 minuty minęły bramkę w bezpiecznej odległości. Napór MKS-u wzrastał z minuty na minutę, tak ofensywnej gry dawno nie widzieliśmy w wykonaniu naszego klubu. Jednak RKS Grodziec świetnie gra z kontry o czym się boleśnie przekonaliśmy w sytuacji z 79 minuty dobił naszych. Kolejny już rajd z prawej strony, napastnik minął bramkarza, po czym oddał lekki strzał, jak się okazało zbyt lekki, bowiem powracający Mateusz Majchrzak wybił piłkę z linii bramkowej, jednak na tyle niefortunnie, że wprost pod nogi prawego pomocnika, który zrobił dwa zwody i płaskim strzałem pokonał leżącego goalkeppera.
Na pewno nie tak wymarzyliśmy sobie dzisiejszą konfrontację z czwartą drużyną A klasy.
Ostatnie minuty meczu należały już tylko do gospodarzy, coraz częstsze ataki na bramkę rywali i groźne strzały Grzebyka z 6 metrów wprost w obrońcę, oraz akcja sam na sam "Kuby" z 85 minuty nie potrafiły znaleźć miejsca w bramce.
Dopiero na dwie minuty przed zakończeniem spektaklu padł trzeci gol, po dośrodkowaniu Maćka, próba wybicia głową obrońcy Grodźca okazała się wręcz kuriozalna, zaskoczony bramkarz puścił gola w stylu „Kuszczaka”. Był to drugi samobój i zarazem ostatnia już bramka meczu.
Wynik końcowy 3:6 na pewno nie napawa dumą, ale daje dużo do myślenia.
MKS Sławków – RKS Grodziec 3:6 (0:3)
gole dla Sławkowa: samobójczy gol obrońcy RKS Grodziec 54', Baran 64', samobójczy gol bramkarza RKS Grodziec 88'
MKS Sławków:
Massalski – Rychter (Janowski 51’), Pastuszak (Grzebyk 41’), Kościelny, Porębski (Kaczmarzyk 14’) – Pacula, Majchrzak, Kowalski, Warwas (Nowacki 79’) – Baran, Cieślik.
Dzisiejszego dnia relacje z meczu miał napisać sekretarz klubu MKS Sławków, lecz musiał jechać z kontuzjowanym zawodnikiem (Paweł Porębski – 13 minuta meczu) do szpitala, z tego też powodu odnotowaliśmy taki poślizg w pojawieniu się relacji gdyż zupełnie niespodziewanie musiałem przejąć ten obowiązek.
Relacja - Jakub Ziętek vel TimoN



3 komentarze:
Dzięki Timon za profesjonalny komentarz.
Widać że rzemiosło dziennikarskie nie jest Wam obce, zarówno Tobie jak i Michałowi.
Trochę przykro że nie udaje nam się przerwać tej fatalnej passy, i musicie pisać o naszych porażkach.
Jednak trzeba być z zespołem zarówno w tych okresach kiedy jest sukces, jak tych kiedy drużyna schodzi z boiska pokonana.
Zawodnikom dziękuje za walkę do końca, to się ceni. I kibice także to doceniają.
Przed nami jeszcze kilka meczy zatem trzeba się szybko pozbierać i w końcu pokazać że wielu z nas potrafi grac w piłkę.
Marcin R.
Dzięki Marcin za słowa otuchy, nie jest łatwo pisać o porażkach.
Najchętniej by się pisało tylko o zwycięstwach.
Co do meczu - druga połowa to zupełnie odmieniony MKS, ofensywny styl gry, Grodziec momentami przyciśnięty do własnego pola karnego.
Szkoda że nie zdołaliśmy chociaż zremisować.
Marcin dziękuję za miłe słowa, a kuzynowi Kubie vel.Timonowi dziękuję za zastąpienie mnie już po raz kolejny w tworzeniu relacji. Najważniejsze, że ,,Zenek" nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Pozdrawiam: Michał Sekretarz.
Prześlij komentarz